zawsze wielkie zamiłowanie do muzyki, a to niewiele, czegom się nauczyła, z wielką przyszło mi łatwością.
— A któż był nauczycielem pani, gdzie się uczyłaś?
— Na pensji, na kórej zostawałam, pani hrabino.
— W Paryżu?
— Nieciągle, pani, w Paryżu byłam na pensji.
— A gdzie pani była pierwej?
— W Beauvais, gdzie zostawałam aż do dziesiątego roku.
— A potem?
— Potem przybyłam do Paryża na pensję.
— I długo tam pani była?
— Do roku szesnastego i pół, życia mojego.
— A następnie?
— Następnie opuściłam pensję i zaczęłam dawać lekcje śpiewu i muzyki...
— I tym sposobem... Lecz nie dokończywszy co zaczęła mówić, pani de Beaumesnil dodała tylko z pewnym pomieszaniem. — Ale doprawdy, wstydzę się z mojej niedelikatności, której nic innego usprawiedliwić nie zdoła, tylko to zajęcie, które pani we mnie budzi.
— Pytania, które mi pani hrabina raczyła zadać, są tak życzliwe, tak łaskawe, że czuję się szczęśliwą odpowiadać na nie z zupełną szczerością.
— Cieszy mnie to niewypowiedzianie; więc kiedy pani opuściła pensję, do kogóż udałaś się wtedy?
— Nie znałam nikogo, do kogobym mogła się udać.
— Nikogo! — zawołała pani de Beaumesnil z heroiczną odwagą i spokojem. — Ale — dodała jeszcze — pani rodzice?... pani... familja...
— Nie mam rodziców, pani hrabino — odpowiedziała Herminja, z taką samą odwagą, jaką jej matka okazała — nie mam familji. — I pomyślała w duszy: Teraz nie mogę już wątpić, ona nie wie, że jestem jej córką. W przeciwnym bowiem razie, miałażby odwagę i siły zadawać mi podobne pytanie.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/98
Ta strona została skorygowana.