— De Luceval.
Teraz to już Walentyna stanęła jak martwa, zastanawiając się nad tem dziwnem spotkaniem, które tak bolesne obudziło w niej wspomnienia; nareszcie dodała po chwili z głębokim smutkiem:
— Słusznie pan mówi; za pierwszem naszem spotkaniem u pani de Luceval, nie mogłeś pan rozróżnić moich rysów, ani ja pańskich. Przejęta wstydem, zakryłam moje oblicze, i teraz jeszcze — dodała Walentyna, pochylając głowę, jak gdyby chciała uniknąć spojrzenia pana de Luceval — chociaż tyle lat upłynęło od tego smutnego wieczoru, dziękuję Bogu, że to noc teraz.
— Wierzaj mi pani, że tylko z żalem wzbudziłem w pani tak przykre wspomnienia, a bardzo także przykre i dla mnie samego, gdyż uniesiony żalem i gniewem pana d‘Infreville, ja...
Lecz Walentyna przerwała mu dalszą mowę, i powodowana ciekawością, obawą i współczuciem, zapytała go:
— A Florentyna?
— Właśnie za nią teraz goniłem — odpowiedział pan de Luceval ponuro.
— Za nią? jakto? ta kobieta... to była...
— To była pani de Luceval.
— Ale... dlaczegóż pan za nią goniłeś?
— Więc pani nic nie wie?
— Mów pan, mów...
— Jesteśmy rozłączeni, rozłączeni co do osoby i majątku — odpowiedział pan de Luceval, tłumiąc bolesne westchnienie — trzeba było koniecznie...
— I gdzież Florencja mieszka?
— Przy ulicy Vaugirard.
— Ah! mój Boże! — zawołała Walentyna z drżeniem — to szczególne.
— Co pani jest?
— Florencja mieszka przy ulicy Vaugirard, a pod którym numerem?
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/986
Ta strona została skorygowana.