piętrze, że równie jak Florencja, nigdy nie wraca prędzej jak po północy, i że zrana wychodzi przed godziną czwartą. Zresztą niepodobna było od odźwiernego obszerniejszych otrzymać wiadomości.
— Co to znaczy? — zawołał de Luceval. — Michał i moja żona mieszkają na jednem piętrze w dwóch przyległych sobie domach! wychodzą i wracają o jednej godzinie... Cóż to za tajemnica?
— Więc Florencja zna Michała? — zapytała Walentyna skwapliwie.
— Michał Renaud jest moim kuzynem, i przypominam sobie teraz, że wkrótce po wyjeździć pani z Paryża przyszedł mnie odwiedzić i prosił, ażebym go przedstawił mojej żonie, która go kilka razy przyjęła u siebie. Ale pani, więc i pani zna także Michała, kiedyś go dzisiejszej nocy śledziła?
— Zaraz panu wszystko opowiem — odpowiedziała Walentyna zarumieniwszy się — gdyż i mnie, równie jak panu wiele zależy na wyjaśnieniu tajemniczego podobieństwa, jakie istnieje pomiędzy życiem Florencji, a życiem Michała.
— Ah! pani — zawołał de Luceval ponuro i z goryczą — wyznać pani muszę, że niejednokrotnie w czasie długich moich podróży doznawałem katuszy zazdrości... myśląc... że Florencja, wolna teraz... — Poczem zadrżawszy, umilkł i wkrótce dodał gniewnym głosem — wolna! o! nie, pomimo rozłączenia naszego, mam przynajmniej prawo pomścić się, gdyby kobieta, nosząca moje nazwisko, miała być winną... a ten człowiek, ten człowiek! O! gdybym był pewnym, wyzwałbym go... i on lub ja...
— Na Boga! uspokój się pan — zawołała Walentyna, przerywając panu de Luceval. — Jakkolwiek dziwnemi wydawać się mogą niektóre podobieństwa, dotąd nic jeszcze nie obwinia Florencji. Dzisiaj rano wyszła z domu podobnie jak i Michał, chociaż noc była ciemna,
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/996
Ta strona została skorygowana.