Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/108

Ta strona została skorygowana.

teraz nie może pracować i żyje w najokropniejszej nędzy. Nazajutrz książę odwiedził ją ze mną... w sam czas, bo inaczej umarłaby z głodu. Staraniem księcia wyleczona z ciężkiej choroby, przez wdzięczność opowiedziała mu całe swoje życie; książę się dowiedział, że jest krewną d‘Harvillów. Poznawszy jej szlachetny charakter, osadził ją w Bouqueval, gdzie teraz zamieszkuje z Gualezą. Znalazła w tem schronieniu przynajmniej spokój i, zajęta gospodarstwem, nie myśli tak często o swoich zgryzotach... Książę, żeby nie obrazić uczuć pani George, nie wspomniał wcale markizowi o tem zdarzeniu. Widzisz więc, kochany baronie, jak dalece książę jest przywiązany do całej rodziny i ile cierpi nad tem, że młody markiz jest zawsze smutny.
— A powinienby być szczęśliwy, bo czegóż mu brakuje? wszystko ma: urodzenie, majątek, rozum, młodość... piękną, rozsądną żonę...
— Prawdać. Może to jaka tajemnica miłosna...
— Mówią jednak, że namiętnie kocha żonę i że ona mu nie daje powodów do zazdrości.
— Zachodziły między nimi jakieś nieporozumienia z powodu hrabiny Sary.
— Czy markiza zna hrabinę?
— Na nieszczęście stary markiz poznał Sarę i Toma, kiedy przed siedemnastu czy osiemnastu laty znajdowali się w Paryżu i dał im list polecający do ojca naszego księcia. Iluż to nieszczęść ten jeden list był powodem! Gdyby nie to pismo, książę nigdy nie poznałby Sary... Po powrocie do Paryża, hrabina, dowiedziawszy się o ścisłej przyjaźni księcia z d‘Harvillem, zabrała znajomość z markizą, w nadziei, że w domu jej zobaczy księcia; ściga go z takąż usilnością, z jaką on jej unika. Markiz, uwiadomiony przez księcia o postępowaniu Sary, radził żonie, żeby nie widywała się z tą kobietą; ale parni d‘Harville, uwiedziona pozorami cnoty, przybranemi przez hrabinę, nie usłuchała go; stąd poszły nieporozumienia.