Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/110

Ta strona została skorygowana.

cał wrócić do Ameryki i wrócił. Nabytą naukę poczytywał nie za swoją własność, ale za własność pana, bo jego kosztem ją posiadł. Prócz tego spodziewał się, że zdoła polepszyć i moralny i fizyczny stan murzynów... Chciał być nietylko ich lekarzem, ale ich opiekunem, obrońcą.
— Każdy inny na jego miejscu zostałby w Paryżu!
— Masz teraz, baronie, wyobrażenie, jaki to człowiek. Po powrocie do Florydy Willis przyjął go bardzo dobrze, sadzał przy swoim stole i wyznaczył mu sześćset franków rocznej pensji. Murzyni słuchali go, życie ich było znacznie lżejsze, dzięki opiece doktora. Tak przeszedł rok. Między ładnemi niewolnicami Willisa słynęła z wdzięków Cecylja, piętnastoletnia kreolka. Willis rzucił na nią okiem pożądliwem, ale pierwszy raz w życiu znalazł niewolnicę, która oparła się stanowczo jego woli. Cecylja kochała... kochała Dawida, który ją leczył z największem poświęceniem w czasie zarazy, któremu winna była życie. Dawid nie rozgłaszał swego szczęścia, czekał, aż Cecylja ukończy lat szesnaście i będzie mogła wyjść zamąż. Lecz kiedy mu z płaczem wyznała żądania pana Willisa, Dawid udał się do niego, prosząc o pozwolenie zaślubienia Cecylji.
— Potrafię odgadnąć: Willis odmówił pozwolenia.
— Tak jest: oświadczył, że odmawia, bo nie może ścierpieć oporu ze strony niewolnicy. Dawid mówił o wzajemnej miłości. Właściciel plantacji odpowiedział mu, że dałby zły przykład, gdyby ustępował niewolnicy dla kaprysu Dawida. Dawid błagał, nie szczędził gorzkich, gwałtownych wyrzutów. W dwie godziny później, uwiązany do słupa, odbierał chłostę, a Cecylję w jego oczach zawleczono do mieszkania osadnika.
— Okrucieństwo i głupota razem!
— Istotnie! Tegoż dnia, skutkiem gniewu i pijaństwa, zapadł na nerwową gorączkę. Posłano po doktora do miasta, lecz ten nie wcześniej, jak za dni parę obiecał swą