Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/117

Ta strona została skorygowana.

wąsikami i krzyżem Legji Honorowej... nazywał go majorem.
— Więc to wojskowy?
— Wojskowy! — odpowiedziała pani Pipelet ze wzgardą, — gdzież znowu, jest oficerem Gwardji Narodowej, nic więcej, a tapicer tylko przez pochlebstwo nazywał go majorem. Owóż major wszystko obejrzał i powiedział tapicerowi: „Podoba mi się mieszkanie, ułóż się z właścicielem o cenę“. Nazajutrz tapicer zawarł kontrakt na własne imię i zapłacił za sześć miesięcy zgóry; blondyn widać nie chce, żeby znano jego nazwisko. Potem wszystko przewrócił do góry nogami, poprzynosili sofy, lustra w złoconych ramach, pyszne meble. A co za kobierce, miękkie jak puch! Gdy już wszysko urządzono, major zapytał Alfreda: — Czy podejmujesz się utrzymywać to mieszkanie w porządku? — Dobrze, panie majorze, odpowiedział mu Alfred. — A wiele będziesz chciał za to? — Dwadzieścia franków na miesiąc. — Dwadzieścia franków! żartujesz? — I nuże targować się, jak jaki sknera, o kilka nędznych franków, które ma dać biednemu człowiekowi, a wyrzuca pieniądze na mieszkanie, gdzie prawie nigdy nie siedzi. Po długich targach dał nam dwanaście franków. Co mi za major!
— Przyszedłże tu kiedy ten wasz major?
— To najśmieszniejsze; zdaje się, że ktoś za nos go wodzi. Już trzy razy pisał do nas tak jak dzisiaj, żeby zapalić na kominkach, że ma przyjechać jakaś dama. Ale nikt nie zajrzał.
— Co mówisz?
— Słuchaj pan, pierwszy raz przychodzi major wyelegantowany, mina gęsta; czekał dwie godziny, nikogo nie widać; gdy wychodził, żeby go podrażnić, powiedziałam mu: — Panie majorze, żadna dama o pana się nie pytała. — Dobrze! — zawołał rozgniewany i uciekł, gryząc wargi ze złości. Drugi raz, nim jeszcze przyszedł, przyniesiono bilecik; zaraz zgadłam, że znowu nic nie bę-