Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/119

Ta strona została skorygowana.

— Zastanawiam się nad tem, dlaczego ta dama podjechała aż do samego domu... a potem nagle się wrócił.
— Co pan chcesz? rozmyśliła się może, bała się, sumienie... My, biedne kobiety, jesteśmy tak bojaźliwe! — dodała obrzydliwa baba, przybierając skromną minkę.
— Mocno wierzę... więc młoda dama?...
— Nie wiem, czy młoda, bom jej nie widziała, odjechała sobie szczęśliwie i cichuteńko... Wyobrażaliśmy sobie, jaką minę zrobi major... przynajmniej z godzinę jeszcze czekał. Patem dopiero idę na górę; przychodzę, otwieram, drzwi skrzypnęły... na schodach i w przedpokoju ciemno jak w piwnicy... Skoro weszłam, major wziął mnie w swoje objęcia i mówi z przymileniem: Jakżeś późno przyszła, mój aniele!...
Mimo smętnych myśli, które go zajmowały, Rudolf nie mógł powstrzymać się od śmiechu, spojrzawszy na rudą perukę baby i wyobrażając ją sobie w objęciach majora. Pani Pipelet z żałosnym uśmiechem mówiła dalej:
— To jeszcze nic!... Grubjanin odskoczył jak oparzony i zawołał: — Kto to jest, u licha? — To ja, panie majorze, pani Pipelet, odźwierna; dlatego proszę pana trzymać ręce przy sobie... Ach, gdyby to Alfred widział! — Czego chcesz? — zawołał z gniewem. — Czy nie powiedziałem, żebyście jej wskazali moje drzwi? Powiadam: — Prawda, majorze! — A więc? — Ta pani... odjechała.
— Powóz nie może być daleko! — krzyknął major, rzucając się do drzwi. — Gdzie tam! — mówię do niego, — już od godziny odjechała. — Od godziny!... od godziny!... dlaczegoście mi wprzód nie powiedzieli? — zawołał w największym gniewie, odwiązując paradny szlafrok, i rzucił na ziemię złotem haftowaną aksamitną czapeczkę... A szlafrok błyszczał aż oczy bolały... Major wyglądał w nim jak robaczek świętojański.