Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/12

Ta strona została skorygowana.

Rysy jego wyrażały zwierzęcą zuchwałość. Za całą odzież nosił zszarzaną niebieską bluzę i spodnie, których pierwotną barwę zaledwie można było rozeznać pod grubą warstwą błota.
Gualeza ma lat szesnaście. Jej czyste czoło wznosi się nad twarzą owalną, rozjaśnioną niebieskiemi oczami o długich rzęsach. Usta ma purpurowe, nos zgrabny. Na skroniach zaczesała z obu stron po wstędze cudnie jasnych włosów. Głowa związana chustką bawełnianą; na szyi sznur korali. Ciemna suknia zdradza wysmukłą kibić. Dźwięk głosu Gualezy słodki, harmonijny, tak był zachwycający, że motłoch zbrodniarzy i nierządnic prosił ją często, żeby śpiewała i dał jej przezwisko Gualezy (śpiewaczki).
Nieznajomy, obrońca dziewczyny (nazwiemy go Rudolfem), miał lat około trzydziestu. Jego postawa zwinna, proporcjonalne, nie zapowiadała nadzwyczajnej siły, jaką okazał w walce. Cerę miał bladą; oczy prawie roztargnione, uśmiech ironiczny, zdradzały człowieka przesyconego rozkoszami życia. A jednak swą pieszczoną ręką Rudolf przed chwilą powalił na ziemię najsilniejszego bandytę tej części miasta. Niektóre zmarszczki na czole Rudolfa znamionowały człowieka głęboko myślącego. W zadumanem oku niekiedy przebłyskiwała słodycz, litość, innym razem surowość, złośliwość, wzgarda i okrucieństwo. Miał włosy ciemne i takiż wąsik; brodę nieco wystającą, starannie ogoloną. Zresztą tak wybornie naśladował zachowanie właściwe gościom, bywającym w garkuchniach, że powierzchownie był do nich podobny.. Prócz rąk, białych i miękkich, nic go nie odróżniało od reszty gości.
Wszedłszy do garkuchni, Szuryner, kładąc dłoń szeroką i włochatą na ramieniu Rudolfa, zawołał:
— Cześć zwycięzcy Szurynera!... Tak jest, przyjaciele, ten chłopak mnie pokonał... Mówię to dla amatorów, którzy życzą sobie mieć połamane żebra, albo łeb