Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/142

Ta strona została skorygowana.
XXXII.
BAL.

O jedenastej wieczorem paradnie ubrany szwajcar otworzył bramę pałacu przy ulicy Plumet, gdzie Rudolf głównie zamieszkiwał. Wyjechała z niej wspaniała niebieska kareta, zaprzężona w dwa ogromne siwe konie. Latarnie rzucały mocne światło do wnętrza pojazdu, w którym siedział Rudolf, przy nim po lewej stronie baron Graun, a na przodzie wierny Murf.
Rudolf włożył był gwiazdę z brylantami; Murf miał na szyi wielki krzyż Złotego Orła Gerolsteinów; takimże orderem ozdobiony był baron Graun. Przez chwilę trwało milczenie, nareszcie Rudolf przemówił:
— Bardzo mnie cieszą pomyślne wiadomości, które odbieram od pani George o mojej młodej wychowanicy; starania Dawida zaczynają skutkować; już lepiej się ma, a byłaby zupełnie zdrowa, gdyby jej nie dręczył ciągły smutek... Spokojny o jej przyszłość, mogę zająć się całym szeregiem spraw, gromadką ludzi, których poznałem przy ulicy Temple. Jest tam nędza, którą trzeba wspierać i zbrodnia godna kary.
— Wasza Książęca Mość nie wątpi już teraz, — odezwał się Murf po chwili, — że Polidori jest tym szarlatanem?
— Tak sądzę, nieledwie z pewnością, a to tem bardziej, gdy i ty masz wiadomość, że Polidori od niejakiego czasu mieszka w Paryżu.
Rudolf zasępiony pogrążył się w smutne dumania i ani