Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/150

Ta strona została skorygowana.
XXXIII.
JAK PÓŹNO PRZYCHODZISZ, MÓJ ANIELE.

Rudolf pojechał na bal głównie dlatego, żeby się przekonać, jak dalece podejrzenia jego względem markizy d‘Harville są uzasadniane i czy rzeczywiście jest ona bohaterką zdarzenia, opowiedzianego przez panią Pipelet.
Wyszedłszy z ogrodu zimowego z hrabiną X, napróżno szukał markizy po wszystkich salonach i właśnie znowu wracał do ogrodu, gdy wtem, zatrzymawszy się chwilę na schodach, był świadkiem spotkania między Karolem Robert i panią d‘Harville. Rudolf dostrzegł krzyżujące się znaczące spojrzenia. Tajemne przeczucie powiadało mu, że ten przystojny mężczyzna jest owym tajemniczym majorem. Aby się o tem przekonać, wrócił do galrji.
Po kilku minutach Rudolf spostrzegł stojącego we drzwiach pana Karola Robert. Zdawał się podwójnie uradowany i z odpowiedzi danej księciu de Lucenay (bo mimo śmieszności swoich pan Karo1 był odważny) i z obietnicy pani d‘Harville, gdyż nie wątpił, że tym razem dotrzyma słowa.
Rudolf, pokazując go Murfowi, zapytał:
— Widzisz tego młodego blondyna, tam, blisko drzwi?
— Widzę.
— Zbliż się do niego i powiedz: „Późno przychodzisz, mój aniele“; ale tak, żeby cię nie widział i żeby nikt