inny nie słyszał. Jeżeli się obróci, zachowaj swą zimną krew, ażeby nie mógł poznać, kto wymówił te słowa.
Murf zdziwiony spojrzał na Rudolfa.
— Nic nie rozumiem, ale jestem posłuszny.
Jeszcze się walc nie skończył, kiedy Murf znowu wrócił do Rudolfa i rzekł:
— Mości książę, blondyn obrócił się tak nagle, jakby go kto ukąsił. To jakieś czarodziejskie słowa.
— Tak jest, czarodziejskie, kochany mój Murfie; przez nie dowiedziałem się o tem, co koniecznie chciałem wiedzieć.
Rudolf mógł już tylko ubolewać nad błędem pani d‘Harville; tem niebezpieczniejszym, że przeczuwał iż Sara bierze w nim jakiś udział. Bolesne było to odkrycie; nie wątpił już, że zazdrość jest przyczyną udręczeń młodego markiza d‘Harville, do którego był przywiązany jak do brata.
Baron Graun przerwał mu to dumanie.
— Mości książę, — rzekł, odszedłszy z Rudolfem na stronę, — wywiadywałem się do kogo należeć może chustka ze znakiem L. N. Zdaje się, że należy nie do kogo innego, jak do księżny de Lucenay z domu de Noirmont. Dziś jej tu niema. Tylko co widziałem jej męża, który przed pięciu miesiącami wyjechał na rok na wschód, a teraz niespodzianie przed kilkoma dniami wrócił.
Ze słów barona, Rudolf wszystkiego się domyślił.
— Szczególne czasem bywają przypadki, — dodał baron Graun.
— Naprzykład? — zapytał Rudolf.
— W tejże chwili, gdy mi odpowiadano, że niespodziany powrót księcia de Lucenay bardzo zasmucił żonę jego i młodego, ładnego chłopca, hrabiego Saint-Remy, poseł zbliżył się do mnie i zapytał, czy może waszej książęcej mości przedstawić tegoż samego hrabiego Saint-Remy, który teraz został umieszczony przy misji francuskiej w Gerolstein.
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/151
Ta strona została skorygowana.