mu, gdzie ten pan wszedł i nie wychodził więcej; tam więc mieszkał. Powiedziałem odźwiernemu: Mój kochany panie, przychodzę tu po pięć franków; obiecał mi je pan, co tu mieszka, za to, żem mu znalazł czarnego pieska! ten pan powiedział mi, że mieszka na ulicy Chaillot pod numerem 12 i że się nazywa Dupont. „Mój pan, nazywa się hraibia Saint-Remy, ale tu w domu niema żadnego psa, chyba ty sam, mały łotrze! Precz“. I to powiedziawszy, kopnął mnie nogą. Ale dowiedziałem się o nazwisku pana, który przychodził po truciznę na szczury dla ludzi... nazywa się hrabia Saint-Remy.
— Wart jesteś łotrze, by być moim synem, — zawołała Puhaczka, całując go.
Te słowa sprawiły wrażenie na Kulasie. Odpowiedział:
— Ja też cię kocham. Od śmierci matki tylko ty jedna jesteś dobrą dla mnie. — Jednooka baba jeszcze raz pocałowała go z przesadną czułością. Kulas zawołał przejęty wdzięcznością:
— Rozkaż tylko, a zobaczysz, jak ci będę służył!
— Tak, — rzekł Bakałarz, — będziesz mnie prowadził, jak biednego ślepego ojca i przy pomocy Puhaczki nieraz nam się trafi dobra grata; pokażę temu djabłu Rudolfowi, który mnie oślepił, że jeszcze nie koniec moich zbrodni!... Ja będę głową, ty, Kulasie, będziesz oczami, a Puhaczka ręką.
— O, dobrze! — rzekła Puhaczka. — Po wyjściu ze szpitala, czy zaraz do ciebie nie przyleciałem?
— Tak, nudziłem się sam z tymi poczciwymi ludźmi, po miesiącu nie mogłem już wytrzymać... jakoś mi straszno było... chciałem, żebyś do mnie przyszła! Miałem czego chcieć! — dodał z gniewem. — Nazajutrz już nie miałem pieniędzy, które mi dał ten czart, Rudolf. Tak, w nocy ktoś mi skradł pas ze złotem. Ty jedna tylko mogłaś to zrobić; dlatego jestem teraz na twojej łasce.
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/168
Ta strona została skorygowana.