zabiję wieśniaczkę, żeby nam nie przeszkadzała, a we dwoje z Kulasem damy radę dziewczynie.
— Ale pan w żałobie kazał, żeby nikogo nie zabijać.
— Cóż stąd? nic mu, za nią nie policzymy, Dawaj noża!
— O, nie zabijaj, Puhaczko! — błagał Kulas przelękniony, — nie zabijaj! to okropne!
— Dawaj noża! mówię ci.
— Nie, — rzekł bandyta, — jutro dosyć czasu.
— Boisz się, tchórzu! — rzekła Puhaczka z dziką pogardą.
— Nie boję się, ale mogłabyś uderzyć nietrafnie i zepsuć całą robotę.
Tymczasem brytan poczuł obcych, stanął i zaczął szczekać.
— Słyszysz psa? dawaj noża! prędko! albo...
— Odbierz mi go... jeżeli możesz! — rzekł Bakałarz.
— Już po wszystkiem! Już przeszły! — zawołała Puhaczka. — Zapłacisz mi za to, przeklęty! Tysięc franków straciliśmy z twojej łaski.
— A możeśmy dwa albo trzy tysiące zyskali, — odparł Bakałarz z powagą. — Powróć do Barbillona i jedź z nim na miejsce, gdzie czeka pan w żałobie, powiesz mu, że dziś nie można było nic zrobić, dopiero jutro.
— A ty? — spytała Puhaczka jeszcze zagniewana.
— Słuchajże, dziewczyna codzień sama jedna odprowadza księdza; jutro niezawodnie nam się uda.
— Ale ty? ale ty?
— Kulas zaprowadzi mnie do folwarku, na którym mieszka dziewczyna; powie, że jest moim synem, że ja, biedny wyrobnik, oślepłem przypadkiem i że zbłądziliśmy, chcąc przejść krótszą drogą, polami. Poprosimy o nocleg na folwarku. Wieśniacy uwierzą i przyjmą nas na nocleg. Kulas obejrzy drzwi, okna i rozkład domu.
— Zawsze mądry! zawsze dobrze wymyślił! — zawołała ułagodzona Puhaczka. — No, mów dalej!
— Jutro nie wyjdę z folwarku; powiem, że jestem sła-
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/177
Ta strona została skorygowana.