Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/190

Ta strona została skorygowana.

kucharka, jej pokój jest tuż obok pokoju pani Georges. Może jednak też twój ojciec będzie miał noc spokojną i nikogo nie będzie potrzebował. Idź do niego, pownie czeka na ciebie.
— Idę. Dobranoc!
Skoro Chatelain się odwrócił, Kulas zrobił za nim gest obelżywy i szyderczy, właściwy paryskim ulicznikom: uderzył się kilka razy dłonią lewej ręki po ciemieniu; a prawą naprzód wytrząsał. Wszedłszy do pokoju Bakałarza, Kulas nie zbliżył się do niego, bo się bał popaść w ręce, lecz bandyta go usłyszał i zapytał pocichu:
— Gdzieś chodził, hultaju?
— Zbyt jesteś ciekawy.
— O, zapłacisz za wszystko, com dziś od ciebie znosił, przeklęty chłopcze! — zawołał Bakałarz. — Uduszę cię, złośliwa gadzino!
Bandyta z początku uniesiony nieopatrznym gniewem, musiał w końcu, jak zawsze, odstąpić od bezskutecznego usiłowania. Czując, że trzeba odłożyć zemstę do stosowniejszej chwili, w bezsilnem rozjątrzeniu rzucił się z przekleństwem na łóżko.
— Wstydziłbyś się, stary — mówił drwiąco Kulas — czemu klniesz tak szkaradnie? Coby to powiedział ksiądz pleban, gdyby cię usłyszał?
— Przecież tobie nigdy nic złego nie zrobiłem, za co więc minie dręczysz?
— Naprzód za to, że łajałeś Puhaczkę. A potem chciałeś tu zostać — prowadzić święte życie z wieśniakami.
— Co tam, lubisz śmiać się, pożartować... to właściwe twojemu wiekowi; nie gniewam się, — rzekł Bakałarz wesoło, chcąc uspokoić i udobruchać Kulasa; — ale lepiejbyś zrobił, gdybyś pamiętał, co ci powiedziała Puhaczka, którą tak kochasz: masz wszystko obejrzeć i wziąć odciski z zamków. Tak, tak; tu jest interes do zrobienia. A chociażby nawet nie było co kraść, wrócę tu z Puhaczką, żeby się zemścić, — rzekł bandyta głosem drżącym ze wściek-