Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/193

Ta strona została skorygowana.

żebym się do ciebie zbliżył, a tybyś mnie pięknie oporządził. Jak się wyleżysz, sam wstaniesz. — Z bojaźni, żeby Bakałarz omackiem do niego nie trafił, postanowił nie spać; usiadł więc na stołku z oczami wlepionemi w leżącego bandytę, przekonany, że to tylko zasadzka i że życiu złoczyńcy nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Tak siedząc, dla zabawy wyjął z kieszeni jedwabną, czerwoną sakiewkę i zwolna, pożerając chciwym wzrokiem złoto, przeliczał siedemnaście luidorów. Czytelnicy pamiętają zapewne, że Kulas wychodził od szarlatana, a gdy spostrzegł sakiewkę markizy, udał, że pada, trącił ją i wydarł jej z ręki woreczek. Po przeliczeniu złota, gdy usłyszał, że już się wszystko uciszyło na folwarku, wyszedł boso, pomału, ciągle podsłuchując, odcisnął na wosku zamki czterech drzwi, które się otwierały na korytarz. Gdyby go kto spotkał, przygotowany był powiedzieć, że idzie szukać pomocy dla ojca. Wrócił i znalazł Bakałarza leżącego jeszcze na ziemi.
Przypadek wybawił go od śmierci. Skutkiem uderzenia krew rzuciła mu się obficie nosem i to go zapewne ocaliło. Potem wpadł w gorączkowe odrętwienie i wtedy miał sen, straszny...
Widział Rudolfa w domu przy Wdowiej Alei. Znana mu sala, w której go ukarano. Rudolf siedzi przy stale, na którym są papiery Bakałarza i krzyżyk z lazurowego kamienia. Twarz Rudolfa jest zasmucona, poważna. Po prawej stronie stoi murzyn Dawid, milczący, nieruchomy; po lewej Szuryner patrzy ze strachem na tę scenę. Bakałarz już nie jest ślepy, lecz widzi wszystko, jak przez krew. Wszystkie przedmioty wydają mu się czerwone. Jak ptak drapieżny, co, krążąc nad zdobyczą, zabija ją wzrokiem, nim się na nią rzuci, tak nad Bakałarzem unosi się olbrzymi puhacz z obrzydłą twarzą Puhaczki i wlepia w niego okrągłe, zielonawe, błyszczące oko. Nieruchome to wpatrywanie się tłoczy mu pierś ogromnym ciężarem.
Jak wzrok pomału nawyka do ciemności i rozpoznaje przedmioty dotąd niedostrzeżone, tak i Bakałarz teraz do-