Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/198

Ta strona została skorygowana.

— Jakto? i ty, Klaro, przebrałaś się po wiejsku? całując ją spytała pani George.

— Wszak ona we wszystkiem musi naśladować swoją siostrę Marję — odpowiedziała pani Dubreuil.
Zaraz po wejściu do sali, Klara posadziła Marję przy sobie, dała jej najlepsze miejsce przy kominku, usługiwała, brała ją za ręce, ściskała, nazywając niedobrą siostrzyczką, nakoniec wymawiała jej łagodnie, że tak rzadko bywa.
— Cóż się więc stało kochanej pani? — rzekła pani George — i w czem mogę jej usłużyć?
— O! w wielu rzeczach. Pani zapewne wie, że folwark ten jest wyłączną własnością księżny de Luicenay. Otóż samej księżnie, albo jej pierwszej pokojowej opłacamy dzierżawę. Księżna tak jest dobra, choć nieco żywa, że aż miło mieć z nią interesa i mój mąż i ja skoczylibyśmy dla niej w ogień. Jednakże dopiero od roku księżna zaczęła w terminie upominać się o ratę; dawniej zdawałoby się, że nigdy nie potrzebuje pieniędzy, teraz zupełnie co innego. Otóż wczoraj odbieram przez umyślnego posłańca taki list od księżnej:
„Kochana pani Dubreuil, trzeba koniecznie urządzić pawilonik w ogrodzie, żeby można się do niego wyprowadzać pojutrze wieczorem; każ wnieść potrzebne sprzęty, daj dywany, firanki, i. t. d. Słowem, postaraj się, żeby niczego nie brakowało, urządź mi tam mieszkanko comfortoble. Bywaj zdrowa, kochana pani, uściskaj moją chrzestną córkę i przyjmij zapewnienie mego szacunku.

Noirmont de Lucenay“.

P. S. Z mieszkania tęgo będzie korzystać miły mi wielce gość, któremu radabym ofiarować najserdeczniejszą gościnność.

N. d. L...

Księżna chce, żeby pawilon był o, ile można comfortable, dlatego właśnie zaprosiłam panią; obie z Klarą męczyłyśmy się nad tem słowem i nie mogłyśmy go zrozumieć.