— Do poczciwego plebana, który mieszka na tamtym pagórku.
— Do księdza Laporte? I ja szłam właśnie do niego — rzekła Marja zagłębiając się coraz więcej w parów.
— Babuniu!.. już wracam, już idę, znalazłem osobę, co ci pomoże!... — krzyczał Kulas.
Nagle chłopiec stanął. Tętent galopu konia rozległ się na polu. — Znowu wszystko przepadło! — rzekł Kulas do siebie.
Droga skręcała o kilka sążni od miejsca, gdzie syn Czerwonego Jana znajdował się z Gualezą. Jeździec ukazał się na tym zakręcie; zatrzymał konia obok Marji. Wtedy słychać było kłus drugiego konia i po krótkiej chwili nadjechał służący w liberji.
W pierwszym jeźdźcu, brunecie bardzo przystojnym, Kulas poznał hrabiego Saint-Remy, który powszechnie był uważany za kochanka księżny de Lucenay.
— Ładna dziewczynko, — rzekł hrabia do Gualezy, której piękność go zastanowiła, — czy będziesz tak dobra wskazać mi drogę do wioski Arnouville?
Marja, spuszczając oczy przed ognistem i zuchwałem spojrzeniem młodego mężczyzny, odpowiedziała:
— Wyjechawszy z parowu, skręcisz pan pierwszą ścieżką na lewo; ścieżka ta prowadzi do alei wiśniowej, ciągnącej się aż do samej wioski.
— Dziękuję śliczna dziewczyno. Lepiej mnie objaśniłaś niż stara baba, którą spotkałem o kilka kroków stąd, leżącą pod drzewem; nie odpowiedziała mi nic i jęczała tylko. Nie powiesz mi czasem, czy łatwo znajdę we wiosce dom pani Dubreuil?
— Dom stoi przy alei, — odpowiedziała.
— Jeszcze raz dziękuję ci, panieneczko — zawołał Saint-Remy i puścił się w galop; za nim służący.
Marja, przypominając sobie nieznajomą osobę, dla której tak nagle z rozkazu pani de Lucenay wyporządzili ofi-
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/212
Ta strona została skorygowana.