Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/213

Ta strona została skorygowana.

cynę, ani wątpiła, że młody i piękny jeździec jest tym spodziewanym gościem.
— Spieszmy się, moje dziecko; ten pan na koniu zabrał nam dużo czasu — rzekła Gualeza, przyśpieszając kroku, aby rychlej wyjść na zakręt drogi.
Zaledwie na nim stanęła, gdy czatująca Puhaczka rzuciła się na nią; jedną ręką schwyciła ją za gardło, drugą zaniknęła jej usta, a Kulas, przypadłszy do ziemi, przytrzymał Marję za nogi, tak, że się ruszyć nie mogła. W krótkiej chwili, jakiej trzeba było Bakałarzowi, żeby wyleźć z dziury, w którą się skrył i nadejść z płaszczem, jednooka baba poznała dawniejszą swoją ofiarę.
— Złodziejka Marysia! — krzyknęła zdziwiona. Potem dodała z dziką radością: — I znowu cię mam! czy sam djabeł mi cię nasyła? taki twój los, że rąk moich nie ujdziesz. Mam witryol w powozie, tym razem już twoja twarzyczka niechybnie z nim się spotka, bo mię nudzi ta twoja ładna twarzyczka. Dalej ślepy, bierz się do roboty.
Potężnemi rękoma Bakałarz schwycił Gualezę i nim zdołała krzyknąć, baba rzuciła jej płaszcz na głowę, i owinęła ze wszystkich stron. W mgnieniu oka Marja była związana i nie mogła ani ruszyć się, ani wołać na ratunek.
— Teraz, ślepaku, zabieraj ją, — rzekła Puhaczka. — He! he! to nawet nie tak ciężkie, jak szkatułka kobiety, utopionej w kanale Saint-Martin, nieprawda, stary? Zabieraj złodziejkę! Ot, tak, dobrze! — dodała Puhaczka, widząc bandytę biorącego Marję na ręce, jak biorą śpiące dziecko. Dalej, do powozu ruszajmy!
— A kto mnie zaprowadzi? — spytał ponuro Bakałarz, unosząc swą lekką zdobycz.
— Oto głowacz! o wszystkiem pamięta! — zawołała Puhaczka. I, odwinąwszy szal, zdjęła z wychudłej szyi czerwoną chustkę jedwabną, skręciła ją i rzekła do Bakałarza: — Rozdziaw jadaczkę, weź koniec tej chustki w zęby, ściśnij mocno. Kulas weźmie za drugi koniec, pójdziesz za nim. Chodź tu, bębnie!