Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/245

Ta strona została skorygowana.
XLVIII.
LUDWIKA.

Ludwika, córka Morela, była dziewczyną uderzająco poważnej piękności; wysmukła i gibka, miała rysy regularne i szlachetne, jak Juno starożytna, a kibić wdzięczną i wyniosły wzrost Diany. Jeden tylko Rudolf zauważył, że Ludwika, pomimo oswobodzenia ojca, była ciągle nadzwyczaj blada i nieprzytomna. Aby zupełnie uspokoić Morelów co do — Wczoraj rano młoda pani do was zaszła?
przyszłości, a zarazem wytłumaczyć hojność, mogącą nadwyrężyć jego incognito, Rudolf wyprowadził szlifierza do sieni i powiedział mu:

— Tak, panie, i zdawała się przejęta litością nad naszym stanem.
— Po Bogu, jej winniście wdzięczność, nie mnie.
— Czy być może, panie? ta pani...
— Ona was ocaliła. Często nosiłem do niej towary, onegdaj, kiedym tu najmował pokój na czwartem piętrze, dowiedziałem się od odźwiernej o waszej ciężkiej sytuacji.
— Cnotliwa, dobra pani! słusznie powiedziałem.
— Powiedziałeś Magdalenie: Gdyby bogaci wiedzieli! nieprawda? Od dziś rana, od godziny szóstej byłem ukryty w komórce, stykającej się z waszem poddaszem. I wszystko słyszałem, poczciwy i godny człowieku.