Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/250

Ta strona została skorygowana.

wyższa, już całość jej postawy straciłaby wdzięk uroczy.
Rudolf dotąd widywał Rigolttę tylko w ciemnej izbie Morelów i na ciemniejszych jeszcze schodach; kiedy wszedł cicho do pokoju gryzetki, oświeconego dwoma dużemi oknami, zobaczył dopiero cudną świeżość jej lic i stanął zdumiony.
Nie wiedząc, że Rudolf jest w pokoju (bo ciągle jeszcze stał przy drzwiach), gryzetka postawiła nogę na stołku i nachyliła się, żeby lepiej zasznurować bucik. Rudolf zobaczył białą jak śnieg pończochę i kształtną nóżkę. Gryzetka włożyła w tym dniu najlepszy swój czepeczek i najlepszy fartuszek, żeby nowy sąsiad nie wstydził się z nią iść do Temple. Bo mniemany kupczyk podobał się jej bardzo: polubiła jego twarz, nacechowaną uprzejmością, dumą i śmiałością; przytem okazał tyle litości dla Morela, tak wspaniałomyślnie odstąpił mu mieszkania, słowem, czy z powodów czysto moralnych, czy też dla swojej męskiej pięknej postawy, Rudolf, nie wiedząc nawet o tem, zaskarbił już sobie zaufanie u gryzetki.
Rudolf ciekawie przypatrywał się pokojowi i przekonał się, że pani Pipelet nie przesadziła, chwaląc czystość i porządek w gospodarstwie Rigoletty. Był to pokoik ubogi, ale miły i dobrze urządzony. Okna i łóżko miały zielone firanki perkalowe z wełnianą frendzlą; wszystkie uszyła i zawiesiła sama Riigoletta. W dwóch białych szafach, stojących przy łóżku, mieściło się za szkłem całe gospodarstwo gryzetki, a w pokoju nie było widać ani konewki, ani naczyń kuchennych, ani nawet miotły. Wszystkie meble: komoda, cztery krzesła, duży stół do prasowania i roboty, były z orzechowego drzewa. Na jednem oknie klatka z dwoma kanarkami, wiernymi, nieodstępnymi towarzyszami Rigoletty.
Nakoniec gryzetka spostrzegła Rudolfa, pogrążonego W zadumie i, nie zmieniając położenia, rzekła: