Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/263

Ta strona została skorygowana.

czas gdy Rigoletta dobijała targu z matką Bouvard, Rudolf z trudnością wyczytał co następuje:
„Łaskawy Panie! Racz być przekonany, że jedynie najokropniejsza niedola zdołała zniewolić mnie do kroku, na który się dziś odważam. Nie wstrzymywała mnie dotąd źle zrozumiana duma, lecz zupełny brak prawa do żądania przysługi, o którą śmiem prosić. Widok mojej córki, pogrążonej razem ze mną w strasznej nędzy, zmusza mnie do pokonania tej nieśmiałości. Kilka słów tylko pawiem o przyczynie naszych nieszczęść. Po śmierci męża zostało mi trzykroć sto tysięcy franków, które mój brat umieścił u notarjusza Jakóba Ferrand. Procenty odsyłał mi brat do Angers, gdzie mieszkałam z córką. Wiadomy jest panu opłakany zgon mego brata; straciwszy, jak się zdaje, majątek na nieszczęśliwych spekulacjach, odebrał sobie życie przed ośmiu miesiącami. Nakrótko przed tym nieszczęsnym wypadkiem napisał do mnie kilka słów pełnych rozpaczy. „Kiedy to przeczytasz, mówił w tym liście, już mnie nie będzie na świecie“. Kończy pismo, uprzedzając mnie, że nie miał żadnego aktu na sumę ulokowaną na moje imię u Jakóba Ferrand. Już więcej niż od roku nie odbierałam procentu, udałam się więc do notarjusza z żądaniem wypłacenia mi dochodu, którego koniecznie potrzebowałam. Zaledwie powiedziałam, kto jestem, kiedy notarjusz, bez względu na moją boleść, zaczął obwiniać przede mną brata, że ten nie oddał mu pożyczonych dwóch tysięcy franków, i że przez śmierć jego musiał stracić tę sumę; że samobójstwo mego brata jest nietylko zbrodnią przed Bogiem i ludźmi, ale względem niego, notarjusza, sprzeniewierzeniem i grabieżą. Odpowiedziałam mu, że może odebrać swoją należność z moich trzechkroć stu tysięcy franków, u niego złożonych. Na te sława spojrzał na mnie zdziwiony i zapytał, o jakich trzystu tysiącach chcę mówić. — O tych, które brat mój ulokował u pana przed półtora rokiem i od których przysyłałeś mi pan procenty przez mego brata, odpowiedziałam, nie pojmując jego za-