Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/281

Ta strona została skorygowana.

miesięcznym terminem, — przerwał Morel. — Po trzech miesiącach jednak przysłano do mnie weksel, nie mogłem zapłacić. Wówczas notarjusz pod cudzem imieniem pozwał mnie do sądu, i uzyskał wyrok, mocą którego mógł mnie wsadzić do więzienia, lecz uspokoił mnie powiadając, że tu wszystko stało się przez pomyłkę jego pełnomocnika.
— Chciał cię mieć w ręku, — rzekł Rudolf.
Ludwika mówiła dalej:
— Starałam się jeszcze lepiej służyć, żeby odwdzięczyć się panu Ferrand za łaskę, wyświadczoną naszej rodzinie. Od tego czasu pani Seraphin zaczęła mnie nienawidzić największą znajdowała przyjemność w dokuczaniu mi, Pan Ferrand przy pani Seraphin zawsze surowo się ze mną obchodził, z pod oka jednak rzucał na mnie takie spojrzenia, żem nie wiedziała co robić, a on się uśmiechał, kiedym się rumieniła. Pewnego razu pani Seraphin, wbrew zwyczajowi, wyszła z domu, pisarze się rozeszli, bo wszyscy mieszkali w mieście; pan Ferrand wysłał odźwiernego z jakiemś zleceniem do miasta, w całym domu zostałam tylko ja i notarjusz. Byłam w przedpokoju, gdy zadzwonił. Weszłam do jego pokoju; stał przy kominie. Zbliżam się ku niemu, on odwraca się nagle i ściska mnie w swoich objęciach. Twarz mu się jak krew zaczerwieniła, oczy pałały. Opierałam się tak mocno, żem potrafiła wyrwać się i uciec.
— Po chwili przyszedł do mnie do przedpokoju. Zgasiłam lampę. Nie mógł mnie znaleźć, nie odzywałam się, wtedy wyrzekł, trzęsąc się cały z gniewu: „Jeżeli się będziesz opierała, ojciec twój pójdzie do więzienia za tysiąc trzysta franków, które ode mnie pożyczył i nie może oddać“. Błagałam go, żeby się nade mną ulitował, obiecywałam pilnie mu służyć, żeby się odwdzięczyć, i powiedziałam stanowczo, że za nic w świecie nie shańbię siebie. Po kilku minutach wyszedł z przedpokoju i zamknął drzwi za sobą. Tym sposobem byłam w jego mocy. Niezadługo wrócił ze swego pokoju ze świecą. Nie jestem w stanie