Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/302

Ta strona została skorygowana.

— Zapomniałem — rzekł znowu Chalamel — że pan Badinot kazał powiedzieć, żeby pan Ferrand zrobił jak będzie uważał za najlepsze, że to zawsze będzie dobrze.
— Nie dał ci nic na piśmie??
— Nie, bo nie miał czasu.
— Pan Karol Robert ma także przyjść dzisiaj pomówić z panem notarjuszem; podobno wczoraj pojedynkował się z księciem de Lucenay.
— Czy raniony?
— Zapewne nie, bo nic mi o tem u niego w domu nie mówiono.
— Patrzcie, jakiś powóz zajechał.
— Jakie piękne konie! co za ogień!
— O! — rzekł Chalamel, wyjrzawszy przez okno — to powóz hrabiego de Saint-Remy.
— Jakie wszystko modne! aż w oczy kole!
Hrabia wysiadł z pojazdu.