wiednik w sprawach duchowych. Ze swego obowiązku dowiaduje się często o bardzo haniebnych tajemnicach.
— Nie rozumiem.
— Przed dwoma miesiącami sprzedałeś pan za pośrednictwem ajenta weksel na pięćdziesiąt tysiący franków, wydany przez bankiera Meulaert z Hamburga, na osobę Wiliama Smith, płatny za trzy miesiące u bankiera tutejszego Grimaldi.
— Cóż z tego?
— Weksel ten jest fałszywy!
— Nieprawda!
— Weksel fałszywy! sfabrykowany! bankier Meulaert nie miał nigdy stosunków z Wiliamem Smith, nie zna go nawet.
— Czy podobna?! — zawołał pan de Saint-Remy z zadziwiniem i oburzeniem — więc mnie niegodziwie oszukano, bo ja ten weksel dostałem za gotowe pieniądze.
— Od kogo?
— Od Wiliama Smith. Dom Meulaert jest znany, zaufałem słowu pana Smith i przyjąłem ten weksel od niego w długu.
— Nigdy nie było żadnego Wiliama Smith na święcie, to osoba zmyślona.
— Pan mnie obrażasz!
— Jego podpis jest zmyślony, fałszywy, sfabrykowany, jak cały weksel.
— A ja panu powtarzam, że Wiliam Smith jest mi znany i że mnie oszukał.
— Więc tem bardziej żal mi pana.
— Co to ma znaczyć?
— Teraźniejszy posiadacz wekslu jest przekonany, żeś pan go sfałszował.
— Panie!
— Powiada, że ma na to dowody; wczoraj przyszedł i prosił mnie, żebym pana do siebie wezwał i oświadczył, że gotów jest oddać fałszywy weksel za wynagro-
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/306
Ta strona została skorygowana.