Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

z tobą wieczerzał: czy nie mógłbyś nam powiedzieć, dokąd poszedł? A dawno go znasz?
— Znam go, bo pobił mnie, broniąc Gualezy. Pierwszy raz go spotkałem przed domem Czerwonego Jana.
— Gospodyni, proszę jeszcze o butelkę najlepszego wina — zawołał Tom, siadając z Sarą obok Szurynera. — Szczególne imię... Czerwony Jan? kto to taki?
— Przemytnik — odpowiedział niedbale Szuryner. — Doskonałe wino, moja gosposiu.
Tom nalał mu wina.
— Pańskie zdrowie i jego przyjaciela!...
Sara zarumieniła się lekko, a Tom znowu zagadnął:
— Mówiłeś, że Czerwony Jan trudni się...
— Kontrabandą; chlubi się swojem rzemiosłem przed celnikami... niechaj go złapią, jeżeli potrafią... oho! Czerwony Janek ma dowcip!
— A dlaczegóż to Rudolf pobił pana? — zapytała Sara.
— A bo ja chciałem wybić Gualezę, niesprawiedliwie, bo to dobra dziewczyna; uciekła do domu Czerwonego Janka, ja za nią... wpadam na Rudolfa, który mi za to tęgo zapłacił... Do pioruna, oto mi bicie! no — ale obiecał i mnie nauczyć tego sposobu.
— Co on za handel prowadzi ten Czerwony Janek?
— Hm! sprzedaje wszystko, czego nie wolno sprzedawać i robi wszystko, czego nie wolno robić.
— Pod którym numerem mieszka?
— Numer 13, ulica Grochowa.
Tom zapisał ulicę i numer domu przemytnika.
— Możecie się szczycić takim przyjacielem, jak Rudolf, — dodał Szuryner... Gdyby nie węglarz, byłby nauczył tego Bakałarza, co tam w kącie z Puhaczką coś szepczą...
— Rudolf cię pobił, musisz go nienawidzieć? — zapytała Sara.
— Ja? nienawidzieć takiego chwata? Szczególna rzecz... Bakałarz mnie pobił, cieszyłbym się, gdyby go