Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/34

Ta strona została skorygowana.

kto takie wytuzował... Pan Rudolf lepiej mnie wybił... a mimo to dobrze mu życzę. Nawet zdaje mi się, że w ogień poszedłbym dla niego.
— Mówisz to dlatego, że jest naszym przyjacielem...
— Nie, do pioruna!... właśnie lubię go dlatego, że mnie wybił, a nie pyszni się z tego! Aż serce rośnie, kiedy spojrzy... ma coś takiego w oczach...
Tom i Sara spojrzeli na siebie w milczeniu.
— Czy zawsze i wszędzie będzie wywierał ten niepojęty wpływ? — rzekła gorzko Sara.
— Zawsze... póki go nie odczarujemy... — odrzekł Tom.
Północ wybiła na ratuszu; lampa w szynkowni słabe rzucała światło. Oprócz Szurynera, dwóch nieznajomych, Bakałarza i Puhaczki, inni goście pomału rozeszli się do domów.
Bakałarz rzekł cicho do Puhaczki:
— Schowajmy się naprzeciwko, do sieni, jak ci ichmościowie wyjdą, ruszymy za nimi.
— Cóż to, nic dziś nie pijecie? — zapytała gospodyni.
— Nie; my tylko przyszliśmy schronić się przed deszczem, — odpowiedział Bakałarz i wyszedł z Puhaczką.