Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/368

Ta strona została skorygowana.
VII.
JOAŚKA.

Druga wybiła na zegarze więzienia Ś-go Łazarza, nadeszła godzina przechadzki.
Na odgłos dzwonu wyszło około dwustu kobiet jednakowo ubranych, każda miała czarny czepek, niebieską wełnianą długą kapotę, ściśniętą paskiem, zamkniętym na żelazną klamrę. Były to kobiety publiczne, osadzone w więzieniu za naruszenie przepisów policyjnych.
Skoro wybiegły na podwórze, otoczyły z krzykiem małą, garbatą, czterdziestoletnią kobietę. Zdarły jej z głowy czepek, z pod którego żółtawe, szorstkie, potargane włosy wysypały się i spadły na niskie czoło. Kobieta ta miała pod pachą coś zawiniętego w podartą chustkę, a lewą ręką zasłaniała się od uderzeń towarzyszek.
Twarz jej była okropnie brzydka, pomarszczona, brudna, oczy czerwone. Więzione kobiety dla rozrywki codzień dręczyły to nędzne stworzenie, które przezwały Joaśką. Jedna wszakże okoliczność winna ją była ochronić od złego obchodzenia się — była w poważnym stanie.
Najwięcej prześladowała ją Wilczyca.
— Mój Boże, mój Boże! — krzyczała Joaśka, — dlaczego mnie prześladujecie, dlaczego pastwicie się nade mną?
— Przypatrz się sobie, a zobaczysz, że nie masz prawa skarżyć się.
— Wszak sama wiem, że jestem brzydka, istne straszy-