Przed przytoczeniem rozmowy pani Seraphin z panią Pipelet, musimy nadmienić, że odźwierna, chociaż nie wątpiła o głośnej cnocie notarjusza, wielce jednak ganiła surowość, okazaną przezeń względom Ludwiki i Germaina, z tegoż powodu pani Seraphin straciła u niej łaskę. Wszakże odźwierna, jak zręczny polityk, ukryła swą niechęć pod maską najgrzeczniejszej uprzejmości. Po długich wyrzekaniach na niegodziwe postępowanie Cabriona, pani Seraphin zapytała odźwiernej:
— Co się dzieje z panem Bradamanti? Wczoraj pisałam do niego, lecz nie odebrałam odpowiedzi, dziś byłam, alem go nie zastała. Może teraz będę szczęśliwsza?
Pani Pipelet, udając wielki żal, zawołała:
— Trzeba takiego nieszczęścia. Pan Bradamanti jeszcze nie wrócił do domu.
— Więc wieczorem będę znów, ale, kochana pani Pipelet, mam jeszcze inną prośbę. Wszak wiesz, co zrobiła Ludwika; teraz zostaliśmy bez sługi. Gdybyś więc pani przypadkiem słyszała o jakiej porządnej, pracowitej, uczciwej dziewczynie, to nam powiedz. Tak trudno teraz o dobre służące, że ich trzeba ze świecą szukać.
— Niech pani będzie spokojna. Jeżeli się o kim dowiem, to zaraz do pani przyszlę. Dobre miejsca są równie rzadkie, jak dobre służące. — Mówiąc to, Anastazja pomyślała: właśnie też poślę ci biedną dziewczynę, żebyś ją zamorzyła
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/389
Ta strona została skorygowana.
XI.
CECYLJA.