Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/390

Ta strona została skorygowana.

głodem i żeby stary sknera, pan twój, wsadził ją do więzienia.
— Jeszcze jedno, pan Ferrand wołałby służącą, coby nie miała rodzeństwa, bo taka nie potrzebowałaby wychodzić i nie miałaby sposobności zepsuć się, wolałby więc jaką sierotę. Ta niepoczciwa Ludwika nauczyła go ostrożności, dlatego też teraz jest niezmiernie trudny w wyborze służącej. Wrócę tedy wieczorem, może zastanę pana Bradamanti, a przy okazji dowiem się, czy macie jaką służącą.
— Dziś wieczór niezawodnie zastanie pani pana Bradamanti.
Pani Seraphin wyszła.
— Za jakim ona interesem ciągle lata do Bradamantiego? — rzekła do siebie pani Pipelet. — A dlaczego on w żaden sposób nie chce się z nią widzieć przed wyjazdem do Normanidji? Ha, co widzę, idzie kwiat moich lokatorów — dodała pani Pipelet i nadchodzącego Rudolfa powitała ukłonem wojskowym, przykładając rękę do peruki.
Rudlolf nie wiedział jeszcze o śmierci pana d’Harville.
— Dzień dobry, pani Pipelet — rzekł, wchodząc. — Czy panna Rigoletta jest u siebie? radbym się z nią zobaczyć.
— A gdzieżby była? zawsze w domu, bo któżby za nią pracował?
— Jak się ma żona Morela?
— Dzięki panu, teraz i jej i dzieciom lepiej. Mają i ciepło i czysto, i dobre łóżka, i jeść do syta, jest komu ich doglądać, a panna Rigoletta, choć ciągle pracuje, ma na nich oko. Był tu od pana doktór murzyn u żony Morela. Raz tylko zapisał żonie Morela lekarstwo i zaraz jej lepiej.
Następnie wielomówna pani Pipelet opowiedziała szczegółowo o nowym figlu Cabriona i powtórzyła rozmowę z panią Seraphin.
— Tak, tak — odpowiedział zamyślony Rudolf. Dowiadując się, że pani Seraphin szuka służącej na miejsce