Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/404

Ta strona została skorygowana.

knąć nie mogę. Wyśmiejesz mnie, ale na myśl, że biedny Germain więcej tu nie wróci, zdaje mi się, że wchodzę do mieszkania nieboszczyka. — I otarła łzę.
Całe umeblowanie pokoju składało się z tapczanu, komody, biurka, stołu i czterech krzeseł wyplatanych słomą, na gzymsie kominka stała karafka od wody i szklanka. Pościel nienaruszona i ledwie nieco zmięta okazywała, że Germain nierozebrany chwilkę tylko musiał spocząć na łóżku w nocy, która poprzedziła jego uwięzienie.
— Biedaczek! — rzekła smutno Rigoletta. — A patrzaj pan, — zeszłej nocy nie kładł się wcale, tak był niespokojny i chustkę, którą tu zostawił, całą zmoczył łzami. — Rigoletta wzięła tę chustkę, dodając: — Germain zachował małą «chusteczkę, którą mu podarowałam, kiedyśmy byli tak szczęśliwi, ja zachowam tę, na pamiątkę jego nieszczęść, pewna jestem, że się nie pogniewa.
— Przypominasz mi, sąsiadko — rzekł Rudolf, — że Ludwika Morel oddała mi wczoraj tysiąc trzysta franków w złocie, które dostała od Germaina na zapłacenie długu ojca, a nie użyła ich, bo ja zapłaciłem, mam te pieniądze, należą one do Germaina, ponieważ zwrócił notarjuszowi co mu był wziął, oddam ci je, schowasz je razem z temi, które tu znajdziesz.
— Jak chcesz, panie Rudolfie, wszelako ja wolałabym nie trzymać u siebie tak znacznej sumy, bo tyle namnożyło się teraz złodziejów. Papiery to co innego, ale pieniądze to niebezpieczne. Lecz obaczymy co tu jest — rzekła, otwierając biurko. — A! duża koperta! pewnie jego papiery. Mój Boże! jakiż to smutny napis! — I przeczytała wzruszonym, głosem:
„Gdybym zginął śmiercią gwałtowną, albo umarł, upraszam osobę, która otworzy to biurko, ażeby te papiery oddała pannie Rigolecie, mieszkającej przy ulicy Temple, pod numerom 11.
— Czy mogę rozpieczętować tę kopertę, panie Rudolfie?