Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/411

Ta strona została skorygowana.

dziny, łowił ryby wbrew przepisom policji rzecznej, a niekiedy, za umiarkowaną zapłatę, brał na siebie obronę słabszych przeciw silniejszym.
Brat jego, Mikołaj, przyszły wspólnik Barbillona w zamierzonem zabójstwie meklerki djamentów, napozór był grabieżnikiem, w istocie zaś rozbijał na Sekwanie, i po jej wybrzeżach.
Nakoniec brat najmłodszy, Franciszek, kierował łódką kiedy się kto chciał przewieźć.
Starsza córka, przezwana Tykwą, pomagała matce w kuchni: w przyjmowaniu gości: druga, Amandyna, dziewięcioletnia, stosownie do sił swoich, miewała zatrudnienie w gospodarstwie.
W domu Marcjaiów tego wieczoru wszędzie ciemno, przez dwa tylko okna bije jaskrawe światło, i odbłyski jego migają się na falach przystani, gdzie są uwiązane łódki. Łańcuchy łódek wydają szczęk jękliwy, który miesza się ze świstem wiatru i szumem rzeki.
Wdowa siedzi u komina z córkami i najmłodszym synami; wysoka, chuda, zdaje się mieć 45 lat; ubrana czarno; na głowie ma czarną chustkę. Twarz zimna, ponura, złowroga, nieruchoma jest jak kamienna maska. Siwe brwi zwisły nad niebieskiemi blademi oczyma.
Wdowa z córkami zajmują się szyciem. Starsza córka, sucha i wysokiego wzrostu, jest bardzo podobna do matki, ma twarz równie spokojną, ponurą, złą, równie blade spojrzenie, tylko cerę jeszcze żółtszą, a stąd przezwana Tykwą. Kiedy oko Amandyny spotyka się ze spojrzeniem Franciszka, wtedy dziewczynka pokazuje mu drzwi, Franciszek odpowiada westchnieniem i pokazuje dziesięć kresek na sieci, co znaczy w tajemniczej mowie dzieci, że brat ich dopiero o dziesiątej powróci. Patrząc na te dwie kobiety milczące i złe i na dzieci niespokojne, trwożliwe, nieme, łatwo odgadnąć, że tu jest dwóch katów i dwie ofiary.
Tykwa, dostrzegłszy, że Amandyna przestała na chwilę pracować, zawołała na nią opryskliwie: