przysługę? Schowaj się tu, a jak Puhaczka nadejdzie, wysuniesz się z kryjówki...
— I zduszę ją...
— Nie... dziś tylko nie daj jej rozmawiać z tym wysokim... nie odstępuj ich... przy tobie nie będą się mogli układać. A jeżeliby się umówili o inną schadzkę, ty się o tem dowiesz.
— Słuchaj dalej.
— Jak wysoki odejdzie... umizgniesz się do Puhaczki.
— Ja! do tej starej czarownicy? wolałbym ją zaraz za łeb złapać.
— W takim razie wszystko zgubisz...
— Lecz cóż mam robić?
— Puhaczka będzie się wściekać, że przez ciebie straciła dobrą gratkę; ułagodzisz ją, powiesz, że masz dobry interes i że jeżeli Bakałarz chciałby do tego należeć...
możnaby dużo pieniędzy zarobić... i umówisz się z Puhaczką i Bakałarzem na jutro rano... rozumiesz?
— Doskonale.
— A dziś o dziesiątej wieczór przyjdź na róg Pól Elizejskich i Wdowiej alei, ja tam będę i umówimy się, co dalej robić...
— Do pioruna! robisz ze mną, co sam chcesz...
— Bakałarz i Puhaczka są w zmowie z mymi nieprzyjaciółmi... trzeba im zapłacić... a we dwóch damy im radę...
— O! niezawodnie... to łotry, godni siebie... jestem gotów.
— A jeżeli nam się uda, — dodał Rudolf tonem uroczystym, — to tak będziesz z tego dumny, jak wtedy, kiedyś uratował życie człowiekowi w czasie pożaru i tonącej kobiecie.
Rudolf z Gualezą wsiedli do fiakra.
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/44
Ta strona została skorygowana.