Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/448

Ta strona została skorygowana.

warzyszów gry, polowania, biesiad, wreszcie ludzi, których tytułują ogólnem mianem przyjaciół. Hrabia, mężczyzna młody, piękny, dowcipny, czuły i zakochany, w starożytnych Atenach byłby przedmiotem uwielbienia jak Alcybiades; za dni naszych był tylko podłym oszustem, fałszerzem.
Aby zapoznać się lepiej z hrabią, warto zajrzeć do mieszkania pana Edwars Patterson, naczelnika stajni hrabiowskiej, który zaprosił do siebie na herbatę pana Boyer, kamerdynera hrabiego i posłuchać ich rozmowy.
— Kochany panie Boyer, — rzekł Edwards — mam cię prosić o radę w ważnej sprawie i dlatego prosiłem cię na śniadanie.
— Jestem na twoje usługi, kochany panie Edwards.
— Wiadomo ci, że zgodziłem się z hrabią o zupełne utrzymanie stajni, to jest ośmiu koni i sześciu ludzi, ogółem za dwadzieścia ctzery tysiące franków rocznie, licząc w to i moją pensję. Przez cztery lata hrabia płacił mi regularnie, ale około połowy zeszłego roku zawołał mnie razu jednego i powiedział: „Edwards, winienem ci około dwudziestu tysięcy franków, ile cenisz najniżej moje konie i pojazdy? — Trzydzieści sześć tysięcy franków. — Jeżeli tak, rzekł do mnie hrabia, kup wszystko razem za tę cenę, pod warunkiem, że za pozostające dwadzieścia tysięcy franków będziesz utrzymywał i zostawisz do mojego rozporządzenia konie, ludzie i pojazdy przez sześć miesięcy.
— I przyjąłeś, panie Edwards? wszak to złoty interes.
— Ma się rozumieć, za dwa tygodnie upływa termin sześciomiesięczny, a konie i pojazdy będą już moje.
— Nic prostszego. Akt, o ile mi wiadomo, redagował pan Badinot. Radzę zrobić to samo, co ja. Znajduję się zupełnie w takiem samem jak ty położeniu. Po potrąceniu należnych osiemdziesięciu tysięcy zostawało jeszcze sześćdziesiąt, za które obowiązałem się utrzymywać dom,