Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/461

Ta strona została skorygowana.

zbędną potrzebę. Nie znając ceny pieniędzy, trwoniłem je bez miary, na nieszczęście marnotrawstwo moje zrobiło mi sławę na wielkim świecie. — Gdy to mówił, oczy gorzały mu entuzjazmem, bo mówił prawdę. Z podwójnym ogniem mówił dalej: Byłem wyrocznią i prawodawcą mody, moje pochwały, moja nagana stanowiły prawo, naśladowali mnie i admirowali w Paryżu, to jest w całej Europie, w całym świecie. Kobiety ubiegały się za zaszczytem znajdowania się na moich nielicznych balach, zostałem królem mody i to jedno słowo wszystko ci powie, mój ojcze, jeśli je zechcesz zrozumieć.
— Rozumiem i jestem pewien, że na galerach wymyślisz jaki wyszukany i elegancki sposób noszenia kajdanów, sposób ten wejdzie w modę, będzie się nazywał a la Saint-Remy‘a; wiesz? Saint-Remy to moje imię!
Florestan ledwie zdołał ukryć ranę, jaką mu zadał jadowity wyrzut ojca i z pokorą mówił dalej:
— Niestety, mój ojcze, nie przez dumę wspominam o moich powodzeniach, bo one właśnie zgubiły mnie.
— Wiem — odpowiedział starzec, siedząc ciągle niewzruszony — kilka dni temu na placu widziałem tłum ludu, powstał szmer podobny do tego, co się wznosi, kiedy ty wchodzisz do jakiego salonu, wszystkie oczy, mianowicie kobiet, zwróciły się na bardzo ładnego chłopca, jedna drugiej go pokazywała, mówiąc: to on, to on! właśnie tak samo jak się z tobą dzieje.
— I cóż, mój ojcze, któż to był?
— Fałszerz, którego stawiali pod pręgierzem.
— Ha ojcze — krzyknął Florestan z tłumioną wściekłością — jesteś bez litości. Nie chcę usprawiedliwić siebie, chciałem tylko opowiedzieć jaki szał nieszczęśliwy był źródłem moich błędów. Z uczciwego człowieka zostałem szalbierzem, lecz jeszcze nie byłem zbrodniarzem. Wahałem się, chciałem sobie odebrać życie.
— Ba! w samej rzeczy? — zapytał hrabia z dziką ironją.