Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/479

Ta strona została skorygowana.

powiedzieć, myśląc o Rudolfie, że także zna kogoś, co śmiało występuje w obranie słabych przeciw możnym; ale zawsze pamiętna na przestrogi swojego sąsiada (tak nazywała księcia), gryzetka rzekła do Marji:
— Doprawdy? znasz tak szlachetnego człowieka?
— Znam i pewna jednak jestem, że, gdyby wiedział o niezasłużonej niedoli Ludwiki i Germaina, wybawiłby ich i ukarałby ich prześladowcę. Sprawiedliwość jego i dobroć zarówno są niewyczerpane.
Pani Seraphin, słysząc te słowa, zdziwiona popatrzyła na Marję i pomyślała:
— Czyżby ta dziewczyna była jeszcze niebezpieczniejszą, niż się nam zdawało? Z początku żal mi jej było, ale teraz widzę, że trzeba się jej pozbyć koniecznie.
— Kochana Gualezo, ponieważ masz tak dobrą znajomość, proszę cię, poleć łasce tego pana moją Ludwikę i mojego Germaina, bo nie zasłużyli na swój los tak smutny — rzekła Rigoletta, zastanowiwszy się, że uwięzieni przyjaciele źle nie wyjdą, gdy będą mieli dwóch protektorów zamiast jednego.
— Bądź spokojna — odpowiedziała Marja; — niezawodnie wstawię się za nimi do pana Rudolfa.
— Rudolf! — zawołała Rigoletta z największym podziwem. Pan Rudolf!... kupczyk?
— Nie wiem, kto on jest. Ale skąd to pytanie?
— Bo i ja znam jednego Rudolfa.
— Może nie ten sam.
— Wysokiego wzrostu, młody, wysmukły? w obejściu grzeczny, uprzejmy? wszak tak?
— To on, on niezawodnie — rzekła Marja; — tylko mi dziwno, że go bierzesz za kupczyka.
— Co do tego, to wiem z pewnością, sam mi powiedział.
— Znasz go?
— Czy go znam! to mój sąsiad; mieszka na czwartem piętrze, ma pokoik obok mego.