Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/494

Ta strona została skorygowana.

Franciszek z Amandyną przenieśli Marję do kuchni i złożyli przed ogniem, kiedy stary hrabia Saint-Remy z doktorem Griffon, zapomocą łódki Mikołaja przybyli na wyspę. Staraniem dzieci, dobry ogień palił się już na kominie i doktór natychmiast zajął się ratowaniem młodej dziewczyny.
— Czy jest nadzieja? — zapytał hrabia.
— Ręce i nogi zimne — odpowiedział doktór — bardzo wątpię.
— Ach! — zawołał hrabia — umrzeć tak młodo!
W tej chwili Marcjal Zszedł, oparty na ramieniu Wilczycy. Widząc bladość Marcjala, jego ręce zbroczone krwią skrzepłą — hrabia zawołał:
— Kto to jest?
— Mój mąż — odpowiedziała Wilczyca, patrząc na Marcjala z wyrazem dumy i szczęścia nie do opisania.
— Masz, panie, żonę dobrą i śmiałą — rzekł hrabia — widziałem jak z rzadką odwagą ratowała tę dziewczynę.
— O tak, panie, dobra i odważna jest moja żona — odparł Marcjal z tkliwem uniesieniem — tak, odważna! bo i mnie również ocaliła życie.
— Tobie? — rzekł hrabia zdziwiony.
— Patrz pan na jego ręce, biedne ręce — przerwała.Wilczyca, ocierając łzy.
— Ach, to okropne! Nieszczęśliwy ma ręce posiekane! — zawołał hrabia. — Zobacz no, doktorze.
— Nic strasznego, żadne ścięgno nie jest obrażone, za tydzień będzie zdrów — rzekł doktór po zbadaniu.
— A Gualeza, panie? wszak nie umrze? — spytała Wilczyca. — O! niechaj nie umiera! ja i mąż mój tyle jej zawdzięczamy! — A zwracając się do Marcjala dodała: — Biedna dziewczyna! oto ją widzisz, o n6iej ci mówiłam. Panie doktorze, wszak ona nie umrze?
— Nie wiem — odpowiedział Griffon — lecz najprzód powiedz mi, czy może tu zostać, czy tu znajdzie potrzebną usługę?