Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/504

Ta strona została skorygowana.
XXX.
PUHACZKA.

Spieszny bieg i gorączka rozboju i morderstwa zaczerwieniły ohydną twarz Puhaczki, zielone jej oko błyszczało dziką radością. Kulas, podrygując, szedł za nią. W chwili, gdy Puhaczka zstępowała z ostatnich schodów, Kulas, przez złośliwy figiel nastąpił na jej suknię; baba potknęła się i nie mogąc utrzymać poręczy, upadła na kolana, z rękoma naprzód wyciągniętemu i upuściła woreczek, z którego wytoczyła się bransoletka, szmaragdami i perłami wysadzana.
Puhaczka schwyciła prędko bransoletkę, którą jednakowoż Kulas dojrzał, zerwała się i rzuciła na chłopca, kiedy ten z udaną troskliwością zbliżał się do niej, mówiąc:
— A mój Boże, czy ci się noga powinęła?
Nie odpowiedziawszy mu, schwyciła go za włosy i ugryzła aż do krwi w policzek. Kulas, mimo boleści, mimo gniewu, nie skarżył się, nie krzyczał, otarł twarz z krwi i rzekł z przymuszonym śmiechem:
— Na drugi raz wolę, żebyś mnie tak mocno nie całowała.
— Niegodziwcze, na coś mi umyślnie nastąpił na suknię żebym upadła? — krzyknęła Puhaczka.
— Ja? broń Boże! przysięgam, że nie zrobiłem tego umyślnie, moja dobra Puhaczko.
Puhaczka uwierzyła mu i rzekła:
— No słuchaj, choć cię teraz niesłusznie ugryzłam, nie-