mnie. — Przy tych słowach Bakałarz stracił resztę przytomności.
Coś okropnego działo się w ciemnościach podziemia!
Słychać było tylko mocne uderzenia o kamień, a za każdem tłuczeniem przenikliwe skargi i śmiech piekielny. Nareszcie wszystko ucichło.
Wtem odgłos kroków i wołania doszły do podziemia. Jasne światło zabłysło na schodach do piwnicy.
Kulas, przerażony okropną sceną, której, nie widząc, był świadkiem, spostrzegł kilka osób, schodzących szybko ze światłem po schodach. Wkrótce Borel na czele agentów policji i straży wszedł do piwnicy. Kulasa ujęto na pierwszych stopniach schodów, jeszcze miał w ręku worek Puhaczki. Borel z kilku innymi wszedł do podziemia; wszyscy zatrzymali się, uderzeni okropnym widokiem. Bakałarz przykuty za nogę do dużego kamienia w środku ciemnicy, zeszpecony, potworny, z najeżonym włosem, okryty skrwawionemi łachmanami, szarpał jak dziki zwierz trupa Puhaczki. Ledwie zdołano mu wydrzeć martwe i zniekształcone zwłoki i samego po długim oporze związać. Następnie przenieśli go do izby szynkowej, obszernej sali jednem oknem oświeconej, gdzie już, z dybami na rękach pod strażą byli: Barbillon, Mikołaj, jego matka i siostra. Ujęto ich właśnie, kiedy uprowadzali pani Mathieu, żeby ją zamordować; meklerka omdlała; w drugim pokoju przychodziła do siebie.
Bakałarz leżał na ziemi, dwóch ludzi ledwie mogło go utrzymać; lekko ranny w rękę przez Puhaczkę, lecz zupełnie pozbawiony rozumu, sapał, ryczał i rzucał się jak dziki zwierz.
Barbillon siedział na ławce, z nachyloną głową; twarz mu zsiniała, usta zbladły, wpatrywał się dziko w jedna miejsce, i ocierał kroplisty pot z bladego i dumnego czoła.
Przy nim była Tykwa. Na jej chudych, żółtawych policzkach, teraz nieco zaczerwienionych, widać było raczej
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/509
Ta strona została skorygowana.