Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/512

Ta strona została skorygowana.

— Wiecznie to samo. Potwór pastwi się nad Alfredem.
— Znowu Cabrion?
— Tak jest, hultaj zawsze dopatrzy pory, kiedy mnie niema w domu. Lecz naprzód powiem co u nas było. Wczoraj starą Buret wzięli do aresztu.
— Lichwiarkę, co mieszka na drugiem piętrze?
— Prócz niej wzięli jaszcze do więzienia dzierżawcę domu, pana Czerwonego Janka i syna jego, Kulasa. Powiadają, że u niego w szynku na Polach Elizejskich była cała banda łotrów. Wczoraj udusili Puhaczkę, i o mało nie zamordowali meklerki Mathieu. Jakie nowiny! Kiedym się dowiedziała, że dzierżawcę domu wsadzili do aresztu, powiadam mężowi: idźże ido właściciela domu i donieś mu, że Czerwony Janek siedzi w więzieniu. Alfred poszedł; po paru godzinach wrócił, ale mój Boże! w jakim stanie! blady jak chusta.
— Cóż go spotkało?
— Wystaw pan sobie: o dziesięć kroków stąd jest duża biała ściana. Alfred spojrzał na nią przypadkiem i cóż widzi? co widzi napisanego węglem i łokciowemi literami na tej ścianie? Pipelet-Cabrion! oba nazwiska te połączone wielkim łącznikiem! Zmieszał się, ale idzie dalej i co się panu zdaje? na munach domów, na drzwiach, na bramach, co dziesięć kroków znajduje wszedzie, ale to wszędzie te same napisy.
— Znowu Pipelet i Cabrion?
— Nieinaczej, przyszedł tu zmęczony, oszołomiony, martwy. Uspokoiłam go jak mogłam i poszłam do gospodarza, wziąwszy z sobą Cecylję, żeby wprzód wstąpić po drodze do Ferranda. Ledwiem się stąd ruszyła, Cabrion nasłała tu na Alfreda dwie bezwstydnice, ale potem o tem; teraz powiem co było u notarjusza. Cecyljia ubrała się jak wieśniaczka z Niemiec. Co za oczy złodziejskie! co za oczy! Przyjeżdżamy fiakrem do Ferranda, mówię odźwiernemu, żeby uwiadomił panią Seraphin, że przyszłam ze służącą, o której ona już wie, aż tu odźwierny mi powiada,