Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/540

Ta strona została skorygowana.

Złowili mnie ma gorącym uczynku, nie było sposobu zaprzeczać, wszystko wyznałem.
— Ach Boże, mówisz o tem z taką zimną krwią?
— A choćbym mówił z gorącą krwią, cóż zyskam? Adwokat mi powiedział, że mnie poślą na galery na lat 20.
— Ale ty tam umrzesz, ty taki słabowity.
— Nie myślałem o tem, zawsze chciałem zobaczyć morze! Powiedzże mi cóż tam twoje dzieci, twój mąż?
— O! nie wspominaj mi o nim, trzy lata już minęło jak porzucił mnie z dziećmi, zabrał mi wszystko i sprzedał.
— Biedna siostro! jakże wyżywiłaś swoje trzy niebożęta?
— Pracowałam, sąsiadki pilnowały mi dzieci. Nagle mąż powrócił, osiadł u mnie, nie robił nic, upijał się codzień i bił mnie, kiedym się skarżyła.
— O, podła dusza!
— Niedość tego: przyprowadził ze sobą kobietę, którą musiałam znosić w domu. Adwokat powiedział mi, że mąż ma prawo rozporządzać majątkiem żony; mieszkać z nią i nic nie robić.
— Tak, — przerwał Pique-Vinaigre z oburzeniem — u nas we Francji sprawiedliwość zbyt jest droga dla biednych ludzi.
Rigoletta, słuchając rozmowy brata z siostrą, nie straciła ani słowa z opowieści biednej Anny, której nieszczęście obudziło w niej żywe współczucie.
Nowy gość wszedł do sali, zapytał o jednego z więźniów i siadł na ławce między Rigolettą i Anną. Gryzetka, zobaczywszy go, o mało nie krzyknęła ze strachu, poznała w nim bowiem jednego z pachołków, którzy z polecenia Ferranda przyszedł był uwięzić Morela. Odsunąwszy się od przybysza jak mogła najdalej, Rigoletta oparła głowę o ścianę i zatopiła się w smutnych myślach.
— Słuchaj — mówił znowu Pique-Vinaigre do siostry — czemu nie chowałaś przed mężem zarobionych pieniędzy?