Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/562

Ta strona została skorygowana.

— Milczeć! — zawołał Szkielet rozkazującym tonem. — Gadaj, co było dalej — dodał obracając się do Grubasa, — chcę poznać całą sprawę Germaina.
— Velu z dwoma innymi wzięli się do roboty tejże nocy, licząc na pomoc Germaina; ale bankier miał się na ostrożności; jednego, z towarzyszów złowili gdy się dobierał do okna.
Opowiadanie Garbusa do tego stopnia zajęło więźniów, iż nie dostrzegli jak wszedł do sali jeszcze jeden towarzysz w szarej bluzie i niebieskiej czapce; ten wzdrygnął się słysząc imię Germaina, potem wmięszał się między innych i krzykiem i giestami pomagał im wyrzekać.
— Trzeba zrobić koniec z Germainem! — Po takiej nauce nieprędko znajdzie się nowy zdrajca.
— Dozorcę schwycim i przytrzymamy gwałtem!
— Milczeć! — krzyknął Szkielet.
Wszyscy umilkli.
— Powiem jak trzeba zrobić — dodał Szkielet — Pique-Vinaigre obiecał, że dziś powie bajkę o „Gringalecie i Rzeziłbie“. Deszcz pada, wszyscy zbierzemy się w sali, Germain przyjdzie i siądzie w kącie, swoim zwyczajem. Złożymy dla Pique-Vinaigre kilka sous żeby, zaczął opowiadać, będzie godzina obiadu, dozorca widząc, że siedzimy spokojnie, odejdzie nie obawiając się niczego i zajrzy do kuchni: tak będziemy mieli kwadrans czasu i zabijamy szpiega, zanim dozorca wróci. Wszystko biorę na siebie.
Podczas przemowy szkieleta, Frank nie przestawał mścić się na Boulardzie.
— Gwałtu! ratuj! — krzyknął Boulard, tarzając się u nóg Franka, który go niemiłosiernie okładał pięściami.
Reszta więźniów z zupełną obojętnością stała wkoło, przyglądając się bitwie albo raczej wybiciu, gdyż Boulard, zadyszany, przelękniony, nie bronił się wcale, i tylko usiłował ile możności zasłaniać się od razów przeciwnika... Szczęściem dozorca nadbiegł na krzyk komornika i wydo-