Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/563

Ta strona została skorygowana.

był go z rąk Franka. Bouilard, z podbitym okiem, wstał i pobiegł do furty krzycząc:
— Otwórz! ani minuty dłużej tu nie zostanę.
— A ty, za to żeś go bił, — rzekł dozorca do Franka — chodź ze mną do dyrektora, posiedzisz zamknięty.
Kiedy Frank wychodził z dziedzińca, Germain i Pique-Vinaigre nadeszli. Germain zmienił się nie do poznania; twarz jego, ’wyrażająca zawsze ponury smutek, jaśniała radością i dumą; spojrzenie było wesołe i pewne, wiedział, że jest kochany, nie czuł już okropności więzienia. Pique-Vinaigre szedł za nim nie umiejąc sobie poradzić; chciał mu coś powiedzieć i nie śmiał; nakoniec zdobył się na odwagę i lekko trącił go w ramię.
Genmain stanął i zapytał, z dobrocią:
— Czego chcesz ode mnie?
— Podziękować panu.
— Za co?
— Za łaskę okazaną siostrze mojej przez ładną panienkę, co pana odwiedza.
— Nie rozumiem cię, — rzekł Germain zdziwiony.
— Zaraz pana objaśnię. Właśnie byłem u kraty, a tam powiedział mi dozorca: „Pique-Vinaigre, mój chłopcze, wszak znasz pana Germaina? Śliczna panienka, co go przychodzi odwiedzać, okazała się bardzo łaskawą dla twojej siostry; słyszała jej rozmowę z tobą, ulitowała się nad jej nieszczęśliwym stanem i obiecała jej pomoc.
— Dobra Rigoletta! — zawołał Germain rozrzewniony — i ani słowa mi o tem nie wspominała.
— O, jeżeli tak, mówię do dozorcy, to pan masz zupełną rację; bo jego znajoma, to wszystko jedno co on sam; a moja siostra, to wszystko jedno jakby ja, albo więcej. Teraz starajże się odsłużyć panu Germainowi, rzekł mi dozorca; uwiadom go o dobrej nowinie: jutro cela będzie wolna, może ją dostać.
— O! jakżem, rad! — zawołał Germain. — Ach prawda, że to dobra i szczęśliwa nowina!