Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/566

Ta strona została skorygowana.

w słodkiem dumaniu jeden z ostatnich wszedł Germain i swoim zwyczajem siadł daleko od pieca.
Już powiedzieliśmy, że z pomiędzy więźniów, może piętnastu wiedziało o co obwiniają Germaina i jaką mu gotują karę. Tylko Germain, Pique-Vinaigre i dozorca o niczem nie wiedzieli.
— Tylko dwadzieścia sous, panowie! — krzyknął bajarz. — Pół darmo! więcej niż pół darmo!
— Daję dwa sous — rzekł Szkielet i rzucił monetę przed bajarza.
Kilka monet spadło a rozmaitych stron, ku niemałej radości Pique-Vinaigra, który zbierając składkę, myślał o siostrze.
— Brak tylko siedem sous do dwudziestu, siedem sous, taka bagatela. Jakto panowie, czy pozwolicie, żeby powiedziano, że towarzystwo Lwiej Jaskini nie mogło złożyć jeszcze siedmiu sous?
Przenikliwy głos Pique-Vinaigre obudził Germaina z zadumania, żeby się zastosować do rad Rigoletty, wstał i rzucił bajarzowi pół-franka. Ten, wskazując na Germaina zawołał:
— Dziesięć sous, panowie! sami widzicie, mówiłem o kapitalistach. Uszanowanie dla jegomości, co się znalazł jak bankier, żeby zrobić przyjemność szlachetnemu zgromadzeniu.
— No, nie gadaj tyle i zaczynaj — rzekł Szkielet.
— Zaraz, panowie — odparł Pique-Vinaigre — sama słuszność każę, żeby kapitalista, co dał dziesięć sous zajął lepsze miejsce, rozumie się po naszym kapitanie.
Ta propozycja tak dobrze zgadzała się z zamiarem Szkieleta, iż natychmiast się zgodził.
— Widzisz młodzieńcze — rzekł Pique-Vinaigre do Germaina, twoja szczodrość została nagrodzoną, zacne towarzystwo uznaje, iż masz prawo do pierwszego miejsca.
Sądząc, iż małym datkiem istotnie zyskał niejaką przy-