Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/567

Ta strona została skorygowana.

chylność więźniów, chociaż bardzo niechętnie, opuścił swoje ulubione miejsce w kąciku i zbliżył się do bajarza.
Pique-Vinaigre, stojąc przy piecu, gotuje się do opowiadania, obok stoi Szkielet, nie spuszcza oka z Germaina, gotów rzucić się na niego, skoro dozorca opuści salę, w niejakiem od Germaina oddaleniu Mikołaj, Barbillon, Kardyljak i inni więźniowie, a w ich liczbie mężczyzna w szarej bluzie i niebieskiej czapce, zajmowali ostatnie ławki, okrążała te osoby reszta więźniów, na różne podzielona grupy, jedni siedzieli na kamiennej posadzce, inni oparli się o ścianę, nakoniec dozorca, którego odejście miało być hasłem do morderstwa, oparł się we drzwiach nawpół otwartych.
— Można zacząć? — zapytał Pique-Vinaigre Szkieleta.
Ten odwrócił nieco głowę i zawołał:
— Milczeć, słyszycie! a ty zaczynaj.
Wszystko umilkło.