Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/574

Ta strona została skorygowana.

że mu się uda dokonać zbrodni. Skoro czwarta wybije i więźniowie odejdą do sypialni, Germain będzie ocalony, bo nie spał w izbie, będącej pod rozkazami Szkieleta, a nazajutrz miał dostać osobną celę.
— Niechaj zacne zgromadzenie — odezwał się Pique-Vinaigre, samo osądzi, czy moja powieść głupia i nudna! "Nie było na świecie zajadlejszej bestji od Gangussy, nadewszystko, podobnie pak pan jej, nie cierpiała dzieci. Co wymyślił Rzeziłeb, żeby ukarać Gringaleta za ucieczkę, o tem się panowie dowiecie. A wziąwszy go za czuprynę, zamknął na powrót mówiąc: — Jutro rano, kiedy inne chłopaki wyjdą na miasto, wezmę się do ciebie, i zobaczysz, co ja robię takim, którzy chcą uciekać ode mnie. Łatwo sobie wyobrazić jak straszną noc spędził biedaczek Gringalet; ciągle rozmyślał nad tem, co też Rzeziłeb z nim pocznie: myślał i nakoniec zasnął, miał okropny sen! Zdawało mu się, że jest muchą i wpadł w pajęczynę; szarpie się, szamoce, a nie może się wydostać, a tu do niego podłazi zwolna, zdradziecko jakaś potwora, mająca głowę Rzeziłba a ciało pająka. Biedny Gringalet znowu szarpie się, męczy, ale im więcej się rzuca, tym bardziej wikła się w pajęczynie, jak to zawsze bywa z muszkami.
Nad rankiem upadł na kolana, zapłakał gorzkiemi łzami, i błagał towarzyszów, żeby mu pomogli przeprosić Rzeziłba, albo uciec, jeśli podobna. Ale gdzie tam! jedni ze strachu, inni z oziębłości, inni znów ze złości odmówili żądanej pomocy“.
— Brzydkie chłopaczyska! — rzekł więzień w niebieskiej czapce — nie mieli ani litości, ani odwagi!
— Czy będziesz cicho? — krzyknął Szkielet, ledwo zdolny hamować się dłużej. — Czy nie kazałem wszystkim wam milczeć? Czylim ja tu kapitan, czy nie?
Zamiast odpowiedzi, więzień w niebieskiej czapce spojrzał Szkieletowi w oczy, i zrobił gest drwiący, bardzo dobrze znany ulicznikom.