Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/577

Ta strona została skorygowana.

— Czy tak ci się zdaje? — odparł Pique-Vinaigre — przecież Rzeziłeb był gorszy od niej. Odczepił od łóżka łańcuch Gargussy, bardzo długi, na chwilę odebrał jej chłopca z rąk i przywiązał go w pasie do drugiego końca, tak więc Gringalet i Gargussa byli przyczepieni do jednego łańcucha, o półtora łokcia jedno od drugiego“.
— Ach, okrutnik! gorszy od dzikiego zwierzęcia.
„To zrobiwszy, powiedział małpie, która zdawało się, iże go rozumie: Baczność, Gargusso! ciebie pokazywali, teraz ty będziesz pokazywała Gringaleta, on będzie twoją małpą. No, chłopcze, skocz na nogi, albo każę Gargussie, żeby cię podniosła. Biedne dziecko składało błagalnie ręce, bo mówić nie mogło. Hej Gargusso, rzekł Rzeziłeb do małpy, popędzaj go, a jeśli nie pójdzie, to rób z nim jak ja. I to powiedziawszy uderzył kilka razy chłopczynę pręcikiem, a potem oddał pręcik małpie. Wiadomo jak te stworzenia zręcznie naśladują wszystko, co zobaczą. Wyobraźcie sobie dużą małpę z czarnym pyskiem, zgrzytającą zębami jak opętaniec, która zażarcie wpada, na chłopczynę nie mogącego się bronić, dziecię padło twarzą na ziemię. Gargussa zaś ciągle podszczuwana przez Rzeziłba, wskoczyła na chłopca i zaczęła mu gryźć tył głowy. Ach pająk pająk, com go widział we śnie, wołał Gringalet dusząc się i sądząc się bliskim śmierci. Wtem ktoś od ulicy zaczął wybijać drzwi dziedzińca.
— Aha! dziekan — zawołali więźniowie z radością.
— Tak jest, przyjaciele, on to był, wołał przez drzwi: Rzeziłbie, czy otworzysz? Czego chcesz ode mnie? powiedział Rzeziłeb, uchylając trochę drzwi. Mam z tobą pomówić, rzekł dziekan i przemocą wszedł na dziedziniec, i wtedy dopiero spostrzegł zwierzę przyczepione do chłopczyny. Groźnie popatrzył na Rzeziłba i powiedział mu strasznym tonem: Zaraz mi odwiąż chłopca. Wyobraźcie sobie radość Gringaleta, który pół martwy od strachu tak cudownie został ocalony. Mimowolnie przypomniał sobie złotą muszkę, co mu się przyśniła, jako wybawczyni.