Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/582

Ta strona została skorygowana.

— Hej, panie Roussel! — zawołał ktoś z dziedzińca — czemu nie idziesz na obiad? zaraz czwarta wybije.
— No — rzekł dozorca — historja prawie skończyła się, idę jeść. Ładną powiedziałeś nam bajkę i zabawiłeś mnie bardzo. Słuchajcież, bądźcie tu grzeczni — dodał, odchodząc.
Szkielet szepnął na ucho Grubasowi: — Idź za nim. a gdy wyjdzie z dziedzińca, krzyknij: Gargussa! a naraz zrobię koniec z barankiem.
Grubas poszedł za dozorcą.
— Mówiłem — rzekł Pique-Vinaigre — że przez cały czas marszu triumfalnego Gringalet myślał sobie: — Muszki, dobrze, żem nie dawał, was pająkom.
— Gargussa!
— Hej, Germain, ja będę twoim pająkiem! — zawołał jednocześnie prawie Szkielet i rzucił się tak nagłe na Germaina, że ten nie miał czasu ani ruszyć się, ani krzyknąć. Głos jego zamarł pod uściskiem żelaznych palców Szkieleta.