Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/589

Ta strona została skorygowana.

Gdy nadeszła noc, zrzucam perukę, garb i okulary i posyłam to wszystko w zawiniątku do pana Murfa, z prośbą, żeby mi przechował; kupuję tę oto bluzę, niebieską czapkę, łokciową sztabę żelazną i o pierwszej godzinie po północy biegnę na ulicę de Provence; kręcę się koło mego mieszkania i czekam, póki jaki patrol nie ukaże się Szuryner roześmiał się głośno, a Germain zawowłał:
— Ach, teraz rozumiem!
— Jak na biedę żadnego patrolu nie widać, mógłbym był okraść siebie dwadzieścia razy. Przecież nareszcie dosłyszałem stąpanie żołnierzy. Odchylam okiennicę, wybijam z łoskotem kilka szyb, wskakuję do pokoju, biorę pudełko z łyżkami. Patrol usłyszał brzęk szyb i złapał mnie, gdym wyłaził z okna. Posyłają po komisarza, stróż powiada mu, że kwaterę najął garbus, w czarnej peruce i zielonych okularach. Indagują mnie, sadzają do więzienia i przybywam właśnie w porę, aby uratować tego, o kim pan Rudolf mi powiedział, że kocha go, jak własnego syna.
— O! ileż winienem panu za tyle poświęcenia!
— Nic mnie pan nie winieneś; wszystko winieneś panu Rudolfowi.
— Lecz na ileż niebezpieczeństw się narażasz!
— Na nic się nie narażam. Gdy stawią mnie przed sądem, poślę po zawiniątko do pana Murfa, włożę czarną perukę, zielone okulary i w postaci garbusa Gregoire ukażę się stróżowi domu, gdzie nająłem mieszkanie. Cóż u djabła zrobią, kiedy się wyjaśni, że ja sam siebie okradłem?
W tej chwili dozorca wbiegł spiesznie.
— Panie Germain, chodź pan prędzej do dyrektora, zaraz ma z panem pomówić.
Germain wszedł do gabinetu dyrektora, Jakież było jego zdziwienie! Zastał tam Rigolettę bladą, wzruszoną, a jednak uśmiechającą się wśród łez, z wyrazem najwyższej radości.