— Cóż odpowiedziała?
— Już wyszła z niebezpieczeństwa, kazała mnie zawołać do siebie i skoro wszedłem, zawołała groźnie: Powiedz ode mnie Ferrandowi, że jeżeli nie przyjdzie do mnie za kwadrans, dziś wieczorem zostanie uwięziony jako fałszerz, bo dziecię, które podał za umarłe, żyje, ja wiem komu oddał nieszczęśliwą dziewczynę i gdzie się ona teraz znajduje.
— Choroba musiała osłabić jej władze umysłowe, chorzy wierzą wszystkiemu, co się im zamarzy.
— Jeszcze muszę panu powiedzieć, że gdy miałem odchodzić, panna służąca wbiegła do pokoju hrabiny i powiedziała jej, że za godzinę książę przyjdzie. Nie wiem, co to za książę.
— Zapewne Rudolf, — pomyślał Polidori, — odwiedza Sarę, której postanowił nigdy w życiu więcj nie oglądać! Nie wiem dlaczego, ale mi się nie podoba to ich zbliżenie się, gdyż może pogorszyć nasze położenie. — A, zwracając się do dependenta, dodał głośno.
— Wszystko to są dzieciństwa, brednie chorej głowy. Zresztą uwiadomię pana Ferrand o tem, co mi pan powiedziałeś.
Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/604
Ta strona została skorygowana.