Strona:PL Sue - Tajemnice Paryża.djvu/606

Ta strona została skorygowana.

włosku. Co za nadzieja! być żoną księcia udzielnego, prawie królową!
— Powtarzam, Saro, wystrzegaj się nierozsądnych marzeń, przebudzenie byłoby straszliwe.
— Nierozsądne marzenia! Jakto, kiedy Rudolf się dowie, że dziewczynka, znajdująca się dziś u św. Łazarza, jest naszą córką, czyliż myślisz, że wtedy...
— Myślę, — przerwał Tom z goryczą, — że książęta powodują się raczej względami politycznemi, niż uczuciami.
— Czy tak mało liczysz na moją (zręczność?
— Książę nie jest już namiętnym młodzieńcem, którego niegdyś usidliłaś, te czasy dawno minęły dla niego, minęły i dla ciebie.
Sara uśmiechnęła się i rzekła:
— Czy wiesz, czemu włożyłam te korale, tę białą suknię? bo pierwszy raz, kiedy mnie Rudolf widział u dworu w Gerolstein, byłam w białej sukni i miałam na głowie też same korale.
— Co? — zawołał Tom zdziwiony, — chcesz wywołać te wspomnienia? nie lękasz się ich wpływu?
— Znam Rudolfa lepiej, niż ty. Bezwątpienia, rysy moje, dziś zmienione wiekiem i cierpieniami, nie są już temi, jakie widział w młodej szesnastoletniej dziewczynie, którą tak kochał. Ale ja byłam pierwszą jego miłością, a ta zawsze zostawia w sercu ślady niezatarte.
— Ale z tem lubem wspomnieniem łączą się i straszne, czy zapomniałaś o smutnym końcu waszego romansu.
— Litość zastąpiła miejsce nienawiści. Od czasu, jak wie, iż byłam bliską śmierci, codzień przysyła barona Graun dowiadywać się o mojem zdrowiu.
— Wie, że jesteś umierająca, że ma się z tobą pożegnać na zawsze. Zbłądziłaś, nie uwiadamiając go w swoim liście o wieści, której mu chcesz udzielić.
— Wiem, dlaczego to robię. To odkrycie przejmie go zdziwieniem, radością, a ja... ja skorzystam z pierwszej